23 września 2000 r. był zwykłym pochmurnym dniem w
Zakopanem. Rano padała mżawka, potem wprawdzie przestało, ale i
tak od wysokości 1200 m góry były pogrążone w ciemnych kłębach chmur.
Przez cały dzień wiał nieprzyjemny, północny wiatr niosący
wilgoć i chłód. Pomimo weekendu niewiele osób wyruszyło na szlaki.
W Tatrach Zachodnich od wysokości 1200 m w górę widoczność na szlaku
była w granicach 10 m i chyba nikt się nie spodziewał, że po
przekroczeniu granicy 2000 m człowiek wkroczy w inny
świat....
W okolicach Siwej Przełęczy w mgłach utworzyło się okno; widać było
oświetlone słońcem odległe szczyty. Po chwili chmury zakłębiły się i
zakryły bajeczny widok Kilkaset metrów dalej, w drodze na Gaborową
Przełęcz wynurzyłem się z morza mgieł i ujrzałem czubek Kamienistej
otulony białą pierzyną chmur. Zimny i wilgotny świat został tam w dole,
a ja wkroczyłem w królestwo słońca.
W drodze na Błyszcz chwilami strzępy mgiełek przysłaniały widok....
Zrobiło się ciepło, w powietrzu unosił się zapach nagrzanych słońcem
stoków górskich.... więcej |